Ładowanie treści artykułu w toku…
Czytaj dalej…
Przewiń dalej…
Jeszcze tylko trochę…
Dobra to tylko taki mały żarcik. Tak na prawdę nie mam pomysłu zarówno na sam tytuł jak i na jego treść, ale ostatnio chodzi za mną dość mocno jeden cytat. Mianowicie „Przekuj porażkę w sukces” pochodzący z książki Cokolwiek myślisz pomyśl eintorwdo. I właśnie to czynie. Ponieważ można by było powiedzieć, że taka długa przerwa w pisaniu to porażka. Można by również porównać tytuł tego artykułu do porażki. Tak samo treść. Sam ten wpis, a raczej jego namiastka to tak na prawdę wstęp do czegoś innego. Do eksperymentu, który rozpoczął się jakiś czas temu. Z pewnych względów musiałem go przerwać, ale powracam mądrzejszy o zdobyte doświadczenia i wiedzę. Lubię zmiany, pojawią się niedługo na blogu. Zresztą będą pojawiać się cały czas, bo warto się zmieniać, bo świat w okół nas się bardzo dynamicznie zmienia. To było by na tyle. Do przeczytania. Robert
Porażka. Nie miałem pomysłu na ten artykuł.
Brak pomysłu na artykuł – kiedy głowa odmawia współpracy
Siedziałem przed pustym ekranem. Kursor migał złośliwie, jakby naśmiewał się z mojej bezradności. Znasz to uczucie? Ten moment, gdy masz napisać coś genialnego, a w głowie… kompletna pustka. Blokada twórcza to jak mur, który wyrasta znikąd między tobą a twoimi pomysłami. Ale spokojnie – nauczyłem się, że ten mur można przeskoczyć, obejść, albo po prostu w nim zrobić dziurę.
Co się dzieje, gdy pomysły się chowają?
Blokada twórcza wcale nie oznacza, że straciłeś swój talent. To raczej taki krótki urlop twojej wyobraźni. Mój mózg czasem też robi sobie wakacje – zwykle wtedy, gdy najbardziej go potrzebuję. Często blokada pojawia się z powodu strachu przed oceną albo gdy stawiam sobie poprzeczkę na wysokości, którą osiągnął chyba tylko Usain Bolt w swoich najlepszych czasach.
Moja przerwa w pisaniu (Prawie 10-letnia)? Teraz widzę, że to nie była klęska, ale raczej inkubator doświadczeń. Mój umysł zbierał materiały, obserwował, cicho pracował nad czymś, czego jeszcze nie widziałem.
Jak zmienić brak weny w początek nowej przygody?
Przyznanie się do blokady to jak otwarcie zamkniętych drzwi. Nagle pojawiają się nowe ścieżki. Mój brak pomysłu stał się pomysłem sam w sobie. Życiowy paradoks, prawda?
Zauważyłem, że świat wokół mnie jest jak wielka biblioteka inspiracji. Ten cytat „Przekuj porażkę w sukces” przykleił się do mojej głowy jak natrętna melodia. I tak samo jak z piosenką, której nie możesz przestać nucić, musiałem coś z nim zrobić.
Prowadzę teraz hub pomysłów. Nie artykułów, nie gotowych tekstów – po prostu pomysłów. Zapisuję tam wszystko, co przyciąga mój wzrok. Śmieszny napis na koszulce przechodnia? Notuję. Dziwna myśl pod prysznicem? Idzie do hubu. Z tych okruchów często powstaje coś całkiem smacznego.
Czasem patrzę na swoje problemy z pisaniem jak na mapę – kiedy stoję w miejscu, wystarczy, że spojrzę na nią z innej strony. Nagle droga, której nie widziałem, staje się oczywista.
Nie tylko ty walczysz z pustą kartką
Myślisz, że tylko ty godzinami wpatrujesz się w pusty ekran? Uwierz mi, nie jesteś sam w tej walce. Nawet mistrzowie pióra mają dni, gdy długopis staje się ciężki jak młot. Stephen King, ten gość od horrorów, które sprawiły, że bałeś się własnego cienia? On też czasem nie wie, co napisać. J.K. Rowling, zanim stworzyła magiczny świat Harry’ego Pottera, też wpatrywała się w pustą kartkę.
Blokada twórcza to nie ślepy zaułek – to raczej skrzyżowanie, na którym musisz się chwilę zastanowić, zanim wybierzesz właściwą drogę.
Moje sposoby na rozruszanie zamrożonych myśli
Gdy czuję, że mój mózg pracuje na zwolnionych obrotach, daję sobie 5 minut pisania kompletnych głupot. Bez cenzury, bez oceniania. Czasem wychodzi z tego śmietnik słowny, ale czasem znajduję w nim coś cennego, jak złoty zegarek w stercie starych ubrań.
Zmieniam otoczenie jak rękawiczki. Mój mózg uwielbia nowe bodźce. Nowa kawiarnia, park, zmiana kolorystyki w laptopie, a nawet ustawienie biurka w innym kierunku potrafi zdziałać cuda.
Rozmowy z innymi twórcami działają na mnie jak energetyk na studenta przed sesją. Nagle mam więcej energii i pomysłów niż mogę wykorzystać.
No i mój ulubiony trik – piszę dokładnie to, co myślę. Ten artykuł zaczął się właśnie tak. „Nie mam pomysłu” – napisałem, a potem… cóż, widzisz, co z tego wyniknęło.
Od blokady do eksplozji pomysłów
Mój „brak pomysłu na artykuł” okazał się jak ziarnko piasku w ostrydze – drażnił mnie tak długo, aż powstała z niego perła. Zamiast frustracji, znalazłem temat, który rezonuje z wieloma czytelnikami.
A Ty? Jak radzisz sobie, gdy wena robi sobie wolne? Twoje sposoby na przełamanie blokady mogą być inspiracją dla innych.
PS. Ten tekst zaczął się od trzech słów: „nie mam pomysłu”. Skończył się jako pełny artykuł o tym, jak pokonać twórczy zastój. Jeśli to nie jest przekuwanie porażki w sukces, to nie wiem, co nim jest!