Czy warto kupić Macbook’a? Wrażenia po roku użytkowania

czy warto kupić macbook

Na wstępie zaznaczam, że nie jest to wpis sponsorowany i nie jestem żadnym psychofanem marki Apple. Na co dzień korzystam zarówno z OS’a jak i Windows’a, nie obcy jest mi również Linux. Jeśli masz okazję śledzić moje poczynania to zauważysz, że bardzo lubię zmiany oraz eksperymenty. W ramach nowych doświadczeń w zeszłym roku postanowiłem poznać bliżej cały ekosystem Apple, z którym zdecydowałem się zostać na dłużej. Jak długo? Zobaczymy.

Niewinne początki

macbook_air

Z Apple pierwszy raz spotkałem się w latach 2010-2011 kiedy to próbowałem swoich sił w graniu live act’ów. Później przez chwilę miałem przyjemność grania z kontrolera Traktora S4, ale jakoś nie przypadło mi to do gustu i wróciłem do płyt winylowych z którymi jestem do dziś. Wtedy moje obcowanie z Macbook’iem było bardzo małe i nie należało do jakiś super wrażeń, aczkolwiek laptop był dość wydajny do czynności, które musiał wykonywać. Z tego okresu jedno zapamiętałem, laptop bardzo się grzał.

Czas na zmianę

Początek roku 2015 Windows jak i Android zaczyna mi mocno psuć nerwy, dlatego postanawiam dać jeszcze raz szanse Apple. Szybki rekonesans w tym co jest dostępne w internetach i udało mi się zakupić praktycznie nowego Macbook’a Air. Po odpakowaniu kartonika od razu zauważam różnice między tym co miałem kilka lat wcześniej. Pierwsze wrażenia jak najbardziej na plus, może też dlatego, że powoli Windows zaczyna mnie męczyć. Na początku oczywiście nie jest łatwo, cały ekosystem muszę przypomnieć sobie na nowo. Wielokrotnie myląc się w skrótach klawiszowych (ah… te nasze przyzwyczajenia). Jednakże po dłuższym używaniu jednocześnie obu systemów nie mam problemu z szybkim przerzuceniem pomiędzy nimi. Natomiast krótki romans z Macbookiem przerodził się w trochę dłuższy romans.

Plusy jakie zauważyłem podczas użytkowania

  1. Długi czas pracy na jednym ładowaniu. Uwielbiam swojego Mac’a za długość pracy na baterii, wielokrotnie mi się zdarzało, że mój poprzedni laptop HP mnie zawodził. Jeśli miałem do wykonania prace poza domem lub nawet w domu gdy chciałem popracować w innym miejscu niż przy biurku. Teraz bardzo rzadko dopada mnie ten problem.
  2. Intuicyjność i łatwość obsługi. Generalnie nie mam problemu z obsługą systemów operacyjnych, ale bardzo sobie cenię płynność swojej pracy i udogodnienia, które je przyspieszają. OS ma sporo takich „drobnych” usprawnień, których brakuje jeszcze w Windowsie. Aczkolwiek z tego co obserwuje to Microsoft powoli budzi się z letargu. Pożyjemy zobaczymy
  3. Ładny design. Zajmując się grafiką lubię rzeczy dopracowane i z pomysłem. Tego nie da się zarzucić produktom Apple, ładnie się prezentują, a wykorzystane materiały bardzo dobrze ze sobą pasują.
  4. Intuicyjny gładzik. Tak, touchpad w połączeniu z kilkoma charakterystycznymi ruchami powoduje, że zaczynasz coraz mniej korzystać z myszki. Jak już się przyzwyczaisz to śmigasz, aż miło!
  5. Inna organizacja plików. Do tego również trzeba się przyzwyczaić. Inaczej wygląda organizacja plików, instalacja programów itd. Chociaż nie wydaje mi się, żeby aż tak bardzo odbiegała od Windowsa, dla mnie jest to dość intuicyjne i dość szybko się zadomowiłem z taką organizacją plików. Miałem również okazje na posprzątanie swoich plików.
  6. Nie grzeje się. W porównaniu do wcześniejszych doświadczeń mogę śmiało powiedzieć, że aktualny Macbook Air nie grzeje się. Mogę z nim pracować na kolanach i nie odczuwam żadnego dyskomfortu.
  7. Ma (nie)drogie aplikacje. To nie do końca prawda. W necie znajdziesz wiele informacji na ten temat, ale z moich obserwacji wynika, że sporo jest też darmowych odpowiedników. Aczkolwiek warto również wydać czasem kilka dolców i usprawnić swój workflow.
  8. W połączeniu z iPhonem tworzy combo! Aby przetestować ten system w pełni postanowiłem również wymienić swojego Samsunga Galaxy S4 i zobaczyć jak razem to śmiga. Możliwość sparowania obu urządzeń jest na prawdę bardzo niezła. Telefon leży z dala od Ciebie, a Ty śmiało możesz odpisać SMS czy też odebrać rozmowę przychodzącą lub zadzwonić do Twojego znajomego itd. Dla mnie bomba!
  9. Nie są idealne. Jeśli wyobrażasz sobie, że to system idealny to się mylisz. Tak samo jak w innych systemach zdarzają się błędy. Aczkolwiek mi osobiście zdarza się to dużo rzadziej niż na Windowsie, a używam komputera dość intensywnie.
  10. Bardzo wolno tracą na wartości. Jeśli szanujesz swój sprzęt od Apple to prawda jest taka, że wolno traci na swojej wartości. Więc po części można traktować to jako pewnego rodzaju „inwestycję”.
  11. Po prostu działa. Tyle i aż tyle.

Po co i komu produkty Apple?

W internetach ostatnio burzliwe dyskusje na temat tego, że Apple się kończy, że brak innowacyjnych produktów usług i nowych wypasionych ficzerów, że bardzo brakuje Jobsa… że Tim jest słaby itd. Te dyskusje mogę porównać do rozmów na temat tego co jest lepsze winyl czy mp3? W obu przypadkach każdy może mieć racje. Natomiast prawda leży zawsze gdzieś pośrodku. Aby po części zrozumieć obecną strategię Apple zerknij na artykuł Pawła. Oczywiście każdy sprzęt ma swoich zwolenników i przeciwników tak było i będzie. Więc zanim zakupisz cokolwiek zastanów się na czym Ci zależy i jakie masz wymagania. Pamiętaj również o jednej ważnej rzeczy, aby wyrobić sobie zdanie najpierw przetestuj i zrozum filozofie działania, a potem dyskutuj. Jedno mogę Ci zapewnić nie wychodząc poza swoją strefę komfortu nie poszerzysz swoich horyzontów.

MacBook po dekadzie – aktualizacja 2025

To już prawie dekada od mojej pierwszej poważnej przygody z MacBookiem. Zostawiłem powyżej oryginalną recenzję z 2015 roku, by pokazać, jak zmieniło się moje podejście, technologia i świat wokół nas. Zapraszam do mojej aktualnej perspektywy.

Podróż przez lata z logiem nadgryzionego jabłka

Pamiętam, jakby to było wczoraj – rozpakowywanie srebrnego MacBooka Air w 2015 roku. Wtedy myślałem, że to będzie krótki romans, chwilowa odskocznia od Windowsa. Nie miałem pojęcia, że ta relacja przetrwa niemal dekadę, przez którą technologia przeszła więcej rewolucji niż przez poprzednie 30 lat.

Siedząc dziś przy moim MacBooku Pro M3 z 2023 roku, patrzę z rozbawieniem na tamtą recenzję. To jak oglądanie własnych zdjęć z liceum – rozpoznajesz siebie, ale jednocześnie widzisz, jak bardzo byłeś naiwny.

Największa rewolucja, której nie mogłem przewidzieć w 2015 roku? Apple Silicon. Kiedy w 2020 roku Apple ogłosiło przejście z procesorów Intela na własne czipy, wielu (włącznie ze mną) podchodziło do tego sceptycznie. Dziś, z perspektywy prawie pięciu lat, widać, że był to moment zwrotny nie tylko dla Apple, ale dla całej branży komputerowej.

Jak sprawdziły się moje przewidywania z 2015 roku?

Długi czas pracy na baterii

W 2015 roku zachwycałem się, że MacBook Air działał „długo na jednym ładowaniu”. Śmieszne. To, co wtedy uważałem za imponujące (około 8-10 godzin), dziś wydaje się przeciętne. Mój obecny MacBook Pro M3 wytrzymuje cały intensywny dzień pracy bez konieczności ładowania – od porannej kawy do wieczornego serialu.

Nie jest to jeszcze rewolucyjny przeskok, o jakim marzę (chciałbym nie myśleć o ładowaniu przez kilka dni), ale w porównaniu z większością laptopów na rynku, nadal jest to imponujący wynik. Szczególnie biorąc pod uwagę, że nie muszę już szukać miejsca przy gniazdku podczas spotkań czy podróży.

„Nie grzeje się”

Tu muszę przyznać, że miałem rację, choć nie przewidziałem, jak bardzo sytuacja się poprawi. Tamte MacBooki z procesorami Intela, choć lepsze od poprzednich generacji, nadal potrafiły się nagrzewać podczas intensywnej pracy. Przejście na architekturę ARM zmieniło wszystko. Mój M3 pozostaje chłodny nawet pod obciążeniem – mogę spokojnie trzymać go na kolanach godzinami, bez uczucia, że zaraz sparzę sobie nogi.

Intuicyjność i łatwość obsługi

To akurat się nie zmieniło – macOS nadal jest przyjazny i intuicyjny, choć konkurencja nie próżnowała. Windows znacząco się poprawił, zwłaszcza w wersjach 11 i 12. Integracja AI zaczyna zmieniać sposób, w jaki korzystamy z komputerów, ale Apple robi to z właściwą sobie subtelnością – bez inwazyjnych usprawnień, które często bardziej przeszkadzają niż pomagają.

„W połączeniu z iPhonem tworzy combo!”

To była niedoceniona przepowiednia. Ekosystem Apple rozrósł się do niewyobrażalnych rozmiarów. Dziś mój MacBook, iPhone, Apple Watch i AirPods tworzą niemal telepatyczne połączenie. Pracuję na MacBooku, kontynuuję na iPhonie – wszystko płynnie synchronizowane, bez konfiguracji, bez myślenia.

To już nie jest combo – to symbioza. Moje urządzenia nie tylko współpracują, ale zaczynają przewidywać moje potrzeby. Kiedy robię zdjęcie dokumentu iPhonem, automatycznie pojawia się ono w odpowiednim folderze na MacBooku. Kopiuję tekst na komputerze, a mogę go wkleić na telefonie. Te drobiazgi oszczędzają mi codziennie mnóstwo czasu i frustracji.

„Ma (nie)drogie aplikacje”

Tutaj świat stanął na głowie. Model subskrypcyjny zdominował branżę oprogramowania. Aplikacje nie są już drogie lub tanie – są miesięcznym obciążeniem twojej karty kredytowej. Apple nadal pobiera prowizję od deweloperów, ale pojawiło się więcej alternatyw i obejść.

Ironicznie, wiele aplikacji z 2015 roku, które kupiłem jednorazowo za „drogie” 50 dolarów, okazało się najtańszymi w perspektywie lat – podczas gdy ich następcy w modelu subskrypcyjnym kosztowali mnie znacznie więcej w dłuższym okresie.

„Bardzo wolno tracą na wartości”

Ta obserwacja okazała się absolutnie trafna, szczególnie w przypadku MacBooków z Apple Silicon. MacBooki z procesorami M1, które pojawiły się na rynku wtórnym, nadal utrzymują zaskakująco wysokie ceny – około 60-70% wartości początkowej po 4-5 latach użytkowania. Spróbuj sprzedać 5-letniego laptopa z Windowsem za więcej niż 30% wartości początkowej – życzę powodzenia.

AI zmienia sposób, w jaki korzystam z MacBooka

W 2015 roku nie wspomniałem ani słowem o sztucznej inteligencji – bo po co? Była czymś odległym, co działało gdzieś w laboratoriach badawczych. Dziś AI staje się nieodłącznym elementem systemu operacyjnego.

AI stopniowo zmienia sposób, w jaki korzystam z MacBooka. Asystent pomaga mi w podsumowywaniu długich wątków mailowych, transkrypcji nagrań, a nawet sugeruje edycje moich tekstów. Co ważne dla mnie – większość tych operacji odbywa się lokalnie na urządzeniu, z zachowaniem prywatności.

AI nie sprawiła jeszcze, że mój MacBook stał się radykalnie innym urządzeniem, ale widzę, że zmierzamy w tym kierunku. To jak obserwowanie dziecka, które uczy się mówić – na początku są to proste, czasem nieporadne próby, ale z każdym dniem komunikacja staje się bardziej płynna i naturalna.

Czy wciąż warto kupić MacBooka w 2025 roku?

Dziesięć lat temu odpowiedziałem: „myślę, że dla każdego”. Dziś jestem bardziej wybredny.

MacBook to urządzenie dla tych, którzy cenią sobie ekosystem. Jeśli nie masz iPhone’a, iPada czy Apple Watch, tracisz znaczącą część wartości, jaką oferuje MacBook. Synergia między urządzeniami stała się tak głęboka, że używanie MacBooka w izolacji przypomina kupowanie Ferrari, by jeździć tylko po osiedlowych uliczkach.

MacBook to także wybór dla tych, którzy cenią długoterminową wartość. Kupując MacBooka, nie kupujesz urządzenia na 2-3 lata, jak w przypadku większości laptopów z Windowsem. Kupujesz partnera na 5-7 lat, który otrzyma wszystkie aktualizacje systemu, będzie działał stabilnie przez cały okres użytkowania i zachowa znaczną wartość odsprzedaży. Ja akurat jestem innym typem użytkownika i zazwyczaj zmieniam sprzęt co ok. 2-3 lata.

Z drugiej strony, świat Windowsa nadrobił wiele zaległości. Przejście na architekturę ARM (choć z opóźnieniem za Apple), rozwój integracji z AI i poprawa wydajności sprawiły, że alternatywy dla MacBooka są dziś bardziej przekonujące niż dekadę temu.

Co przyniosą kolejne lata?

Jeśli przemiany ostatnich 10 lat wydają się znaczące, to kolejne mogą przynieść jeszcze więcej zmian. Granica między MacBookiem, iPadem i iPhone’em stopniowo się zaciera. Apple Vision Pro wprowadza zupełnie nowy wymiar komputingu, choć jeszcze nie jest urządzeniem codziennego użytku dla większości z nas.

Przewiduję, że w ciągu kilku lat tradycyjny laptop może ewoluować w kierunku bardziej elastycznego urządzenia – być może z elastycznymi ekranami, możliwością odłączania klawiatury czy głębszą integracją z rzeczywistością rozszerzoną.

Patrząc wstecz na moją recenzję z 2015 roku, uderza mnie, jak bardzo skupiałem się na fizycznych aspektach urządzenia – baterii, nagrzewaniu się, touchpadzie. Dziś coraz mniej myślę o sprzęcie, a coraz więcej o ekosystemie, usługach i doświadczeniach, które umożliwia.

I to jest chyba najważniejsza zmiana – MacBook przestał być tylko produktem, a stał się platformą, bramą do cyfrowego ekosystemu Apple. To nie jest już tylko narzędzie do wykonywania zadań – to centrum cyfrowego życia, które rozszerza się na wszystkie aspekty codzienności.

Czy jestem zadowolony z decyzji o pozostaniu w ekosystemie Apple przez niemal dekadę? Zdecydowanie tak. Czy polecam to wszystkim? Nie. To bardzo osobista decyzja, która zależy od twoich priorytetów, budżetu i oczekiwań.

Jedno jest pewne – niezależnie czy wybierzesz MacBooka, czy komputer z Windowsem, żyjemy w fascynujących czasach, gdzie technologia rozwija się w tempie, za którym czasami trudno nadążyć. I to jest piękne.


PS. Ciekawi mnie, jak ta aktualizacja będzie wyglądać w 2030 roku. Może będę pisać ją przy pomocy myśli, a Ty będziesz odbierać ją przez swoje okulary AR? Kto wie…

Poprzedni artykuł

Mity i realia wielozadaniowości – dlaczego mniej znaczy więcej?

Następny artykuł

Udajesz czy śmiejesz się na prawdę?!