10Rano – Miejsce dla kreatywnych twórców na luzie

Architektura marki – dlaczego największe firmy świata zarządzają swoimi markami jak portfelem akcji?

Spis treści pokaż

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego Apple nazywa wszystko “Apple coś tam”, podczas gdy Procter & Gamble ma Ariel, Pampers i Gillette – i nigdzie nie znajdziesz nazwy “P&G”?

To nie przypadek. To strategia.

Wybór architektury marki powinien być dostosowany do specyfiki oraz celów biznesowych twojej firmy, aby skutecznie wspierać realizację jej misji i wizji. Odpowiednio zaprojektowana architektura marki pomaga uniknąć chaosu komunikacyjnego w głowach odbiorców.

Architektura marki decyduje o tym, czy Twoja firma zarobi miliony albo spali budżet marketingowy w ciągu roku. Brzmi poważnie? Bo jest.

I mam dla Ciebie złą wiadomość: to nie jest decyzja marketingowa. To decyzja biznesowa na poziomie zarządu, która powinna wynikać z podstawowych celów twojej firmy i być ściśle powiązana z realizacją celów biznesowych. Wybór architektury determinuje alokację zasobów, strukturę organizacyjną i potencjał do tworzenia wartości. Klarowność struktury marek buduje zaufanie i ułatwia klientom nawigację po ofercie.

Większość firm tego nie rozumie. Traktują architekturę marki jak “porządkowanie logo”. Potem się dziwią, dlaczego budżet marketingowy pochłania połowę zysków, a klienci są zdezorientowani.

W latach 2023-2025 ten temat przestał być kwestią “ładnego logo i spójnego brandingu”. Stał się narzędziem przetrwania w świecie, gdzie jeden skandal może zatopić całą firmę, a AI zmienia zasady gry każdego miesiąca.

Sprawdźmy, jak to działa naprawdę – bez korporacyjnego bełkotu.

Czym w ogóle jest architektura marki (i dlaczego powinno Cię to obchodzić)

Wyobraź sobie, że masz pięć produktów. Możesz:

  1. Nazwać je wszystkie tak samo – jak robi to Apple (iPhone, iPad, iMac)
  2. Dać każdemu osobną nazwę – jak robi to Unilever (Dove, Axe, Rexona)
  3. Zrobić coś pomiędzy – jak robi to Marriott (Courtyard by Marriott)

W praktyce są to trzy podstawowe modele architektury marki, które należą do najczęściej stosowanych modeli architektury marki. Pomagają one firmom zarządzać portfolio produktów, poszczególnymi produktami oraz całą ofertą firmy, zapewniając spójność.

Czym jest architektura marki? To strategiczny system porządkowania portfolio firmy, produktów i usług oraz relacji między nimi. Architektura marki (brand architecture) określa, jak zorganizowane są marki, submarki, produkty i usługi w ramach jednej organizacji. Dzięki temu możliwe jest zachowanie wyrazistości, spójności komunikacji oraz efektywne zarządzanie portfolio produktów i usług.

To właśnie jest architektura marki. Decyzja, jak organizujesz swoje marki, żeby maksymalizować zyski i minimalizować ryzyko.

Brzmi prosto? To tylko pozory.

Według badań z Harvard Business School, firmy z dobrze zdefiniowaną i zaprojektowaną architekturą marki (brand architecture) oraz jasną hierarchią marki osiągają 3,5 raza większą widoczność na rynku. Przemyślana hierarchia marki i spójna architektura wpływają na postrzeganie poszczególnych produktów, całego portfolio produktów i usług klientów. To jak różnica między staniem w pierwszym rzędzie a gdzieś z tyłu sali. Promowanie głównej marki pozytywnie wpływa na postrzeganie powiązanych z nią marek, a jasna struktura ułatwia komunikację.

Ale jest haczyk: źle dobrana architektura marki to jak źle zaprojektowany dom. Możesz go wyremontować, ale fundamenty zostają. Nieodpowiednia architektura marki może zaburzyć spójność portfolio produktów i usług oraz utrudnić zarządzanie architekturą marki, co negatywnie wpływa na efektywność działań marketingowych i postrzeganie całej oferty firmy.

Cztery modele, które musisz znać (zanim zdecydujesz, który wybrać)

Zapomnij o teorii. Popatrzmy, jak to wygląda w praktyce.

cztery modele architektury marki

Model 1: Branded House – wszystko pod jedną marką

Jak to działa: Jedna silna marka rządzi wszystkim. Każdy produkt nosi tę samą nazwę.

Kto tak robi: Apple, Google, FedEx, Virgin.

Apple to podręcznikowy przykład. iPhone, iPad, Apple Watch, Apple TV – wszystko jest „Apple”. Żadnych podmarek, żadnych kombinacji. Kupujesz ekosystem, nie pojedyncze produkty.

Dlaczego to działa:

Wyobraź sobie, że wydajesz milion złotych na marketing. W modelu Branded House każda złotówka wzmacnia całą markę. Reklama iPhone’a buduje świadomość iPad’a. To jak efekt domina, ale w dobrą stronę.

Koszty? Minimalne. Jeden brand book, jedna strategia, jeden zespół. Google działa na tej samej zasadzie – wszystko jest Google. Maps, Drive, Photos. Zero dezorientacji.

Ale jest ciemna strona:

Jeden skandal i topią się wszystkie marki. Pamiętasz aferę z bateriami w Samsungu Galaxy Note 7? Wpłynęła na całą markę Samsung, bo wszystko nosi tę samą nazwę. W modelu Branded House nie ma ucieczki.

Dlatego firmy takie jak Apple muszą obsesyjnie dbać o jakość. Każdy produkt musi być na poziomie, bo porażka jednego to porażka wszystkich.

Model 2: House of Brands – portfolio niezależnych marek

Jak to działa: Każda marka żyje własnym życiem. Zero połączeń, zero wspólnej nazwy.

Kto tak robi: Procter & Gamble, Unilever, LVMH.

P&G ma ponad 65 marek. Ariel, Pampers, Gillette, Oral-B, Head & Shoulders. Większość ludzi nie wie, że to wszystko jedna firma. I to jest punkt całej strategii.

Dlaczego to działa:

Możesz zdominować rynek. Wchodzisz do sklepu po proszek do prania i widzisz Ariel, Vizir, Tide. Myślisz, że wybierasz między konkurentami? To wszystko P&G.

To jak szachownica – jeden gracz kontroluje połowę figur, ale przeciwnik tego nie widzi.

Plusy? Gigantyczne:

Minusy? Jeszcze większe:

Unilever w 2024 roku ogłosił redukcję portfolio. Dlaczego? Bo utrzymywanie 400 marek to jak próba żonglowania płonącymi pochodniami. W końcu coś spadnie.

Trend w FMCG jest jasny: koncentracja na „power brands” – markach, które generują większość przychodów. Reszta? Stopniowo wygaszana.

Model 3: Sub-brand – marka-córka przy marce-matce

Jak to działa: Główna marka tworzy „dzieci” – marki pochodne, które mają własną tożsamość, ale wyraźnie należą do rodziny.

Kto tak robi: Toyota z Lexusem, Volkswagen z Audi, Coca-Cola z Coca-Cola Zero.

Toyota mogła nazwać Lexusa „Toyota Premium”. Ale nie zrobiła tego. Dlaczego?

Bo luksusu nie sprzedasz pod marką kojarzoną z praktycznością i niezawodnością. Lexus to całkowicie inna opowieść – luksus, prestiż, wykończenie. Ale jak spojrzysz pod maskę, to wciąż Toyota.

Magia tego modelu:

Sub-brand dziedziczy DNA marki-matki (jakość, zaufanie), ale ma własną osobowość. To jak dobre dziecko – szanuje rodzinę, ale robi swoje.

Coca-Cola Zero to klasyk. Nie mogli nazwać tego „Diet Coke for Men” (próbowali – było żenujące). Stworzyli sub-brand, który mówi: „Zero kalorii, ale nie jest to napój dla kobiet na diecie”.

Wyzwanie? Równowaga.

Za mało różnicy – po co nowa marka? Za dużo różnicy – po co łączysz ją z marką-matką?

I jest jeszcze kanibalizacja. Coca-Cola Zero zabiera klientów zwykłej Coli. Ale lepiej, żeby je zabrała ona niż Pepsi, prawda?

Model 4: Endorsed Brand – wsparcie silniejszej marki

Jak to działa: Marki mają własne życie, ale gwarancję jakości daje znana marka-matka.

Kto tak robi: Marriott, Nestlé, Kellogg’s.

Zobacz na opakowanie KitKata. Widzisz logo Nestlé? Jest. Maleńkie, w rogu. To nie przypadek.

Nestlé mówi: „To jest KitKat – ma własną historię i smak. Ale my za to odpowiadamy”. To znak jakości, nie dominacja.

Marriott robi to samo, ale w większej skali. Mają dziesiątki marek hoteli:

Ten „by Marriott” to nie ozdoba. To obietnica: „Ten hotel może być tańszy/droższy/inny, ale standard Marriott jest zachowany”.

Dlaczego to genialne:

Nowa marka dostaje wiarygodność od razu. Nie musisz budować zaufania od zera. Marriott ma program lojalnościowy Bonvoy – niezależnie czy śpisz w Courtyardzie czy Ritz-Carltonie, punkty się liczą.

Ale…

Jeśli jedna z marek spartoli sprawę, marka-matka też obrywa. Pamiętasz skandal z Chiarą Ferragni i ciastkami Balocco? Influencerka „wspierała” produkt, sugerując, że pieniądze idą na charity. Okazało się, że to nieprawda. Ferragni i Balocco zostali ukarani finansowo, a we Włoszech wprowadzono nowe prawo („Ferragni Law”) regulujące marketing influencerski.

Endorsement to miecz obosieczny.

Co naprawdę się zmieniło w ostatnich latach?

Przez ostatnie dwa lata rynek przyspieszył jak nigdy. Cztery rzeczy zmieniły grę:

1. Koniec „czystych” modeli – łączenie marki firmy

Firmy przestały się trzymać jednego modelu jak religii. Teraz mieszają.

Przykład? Coca-Cola. Mają:

Dlaczego? Bo jeden model to za mało w świecie, gdzie rynki się różnią, a preferencje zmieniają się co kwartał.

2. AI i dane zmieniły podejmowanie decyzji

Kiedyś wybór architektury był kwestią intuicji. „Czujemy, że Branded House będzie lepszy”.

Teraz? Firmy analizują miliony punktów danych:

To już nie sztuka. To nauka.

3. Zrównoważony rozwój i wartości stały się kluczowe

Młodsi konsumenci nie kupują produktów. Kupują wartości.

Dlatego widzisz coraz więcej sub-brandów typu „Eco” czy „Sustainable”. Marka główna zachowuje szeroki appeal, ale sub-brand mówi: „My rozumiemy, że Ci na tym zależy”.

Unilever uruchomił Seventh Generation – markę ekologicznych produktów czyszczących. To nie Dove, nie Domestos. To zupełnie osobna marka dla niszowego, ale rosnącego segmentu.

ESG (Environmental, Social, Governance) przestało być „nice to have”. To kryterium zakupowe. Firmy tworzą dedykowane sub-marki albo przepisują obietnice całego portfolio.

4. Presja ekonomiczna wymusza racjonalizację i budowanie silnej marki

Spowolnienie gospodarcze, inflacja, niepewność – to wszystko uderza w portfele firm.

Efekt? Firmy z modelami House of Brands redukują portfolio. Koncentrują się na „power brands” – markach, które generują większość przychodów.

Reszta? Dezinwestycja. Sprzedaż. Wygaszenie.

Z drugiej strony, niektóre firmy konsolidują się w stronę Branded House. Dlaczego? Niższe koszty, większa efektywność.

Jak wybierać? (Spoiler: to zależy od Twojej branży)

Nie ma uniwersalnego modelu. Jest model odpowiedni dla Twojej sytuacji.

Technologia → Branded House

Apple, Google, Microsoft – wszyscy idą w tym kierunku. Dlaczego?

Bo w technologii liczy się ekosystem. Chcesz, żeby ludzie kupowali wszystko od Ciebie. iPhone, iPad, Apple Watch – im więcej produktów Apple’a masz, tym trudniej Ci odejść.

Jedna marka = łatwiejsza komunikacja synergii.

Ale jest coś więcej. Architektura marki w technologii to narzędzie budowania „fosy obronnej”. Kiedy wszystko jest „Apple”, klient widzi wartość całego systemu. Zmiana dostawcy? Tracisz integrację, dane, nawyki. Koszt wyjścia rośnie.

I to się opłaca finansowo. Badania pokazują, że model Branded House może generować wyższe zwroty giełdowe niż House of Brands. Dlaczego? Bo inwestorzy widzą siłę ekosystemu, nie tylko pojedynczych produktów.

FMCG → House of Brands

Procter & Gamble, Unilever – królowie tego modelu. Dlaczego?

Bo w supermarkecie walczysz o półkę. Im więcej marek masz, tym więcej miejsca zajmujesz. Konkurencja? Utrudniona.

Plus: możesz targetować różne segmenty bez kanibalizacji. Dove dla kobiet 35+, Axe dla nastolatków. Ta sama firma, zero konfliktu.

Hotelarstwo → Endorsed Brand

Marriott, Hilton – mistrzowie endorsementu. Dlaczego?

Bo obsługujesz różne segmenty (od backpackerów po milionerów), ale potrzebujesz wspólnego programu lojalnościowego.

„By Marriott” daje gwarancję jakości, ale każda marka (Courtyard, Ritz-Carlton) ma własny charakter.

Retail → Wszystko naraz (Hybrid)

Tu jest najbardziej różnorodnie.

IKEA to czysty Branded House – wszystko jest IKEA. Od łóżka po klopsiki. Zero podmarek, maksymalna prostota.

Gap Inc. robi coś zupełnie odwrotnego – model House of Brands. Właściciel Gap, Old Navy, Banana Republic i Athleta. Każda marka targetuje inną grupę:

Zero wspólnego brandu. Większość klientów nie wie, że to ta sama firma.

Usługi finansowe → Hybrid

Banki coraz częściej łączą modele. Marka główna to gwarancja bezpieczeństwa. Sub-marki lub wspierane marki fintechowe to innowacja.

ING ma ING Bank (główna marka) i wspiera fintechy. Połączenie tradycji z nowoczesnością.

Najczęstsze błędy (i jak ich uniknąć)

Błąd 1: Brak spójności

Najczęstszy i najbardziej zabójczy. Masz Branded House, ale każdy oddział robi co chce? Twoja marka to chaos.

Rozwiązanie: Centralny brand book i ktoś, kto go egzekwuje. Nie sugestie – zasady.

Błąd 2: Nadmierna złożoność

Masz 15 sub-marek, 20 endorsowanych i 30 niezależnych? Gratulacje, nikt nie wie, co sprzedajesz.

Rozwiązanie: Prostota. Architektura powinna być zrozumiała dla klienta, nie dla Twojego działu finansowego.

Unilever ogłosił w 2024 redukcję portfolio. Czemu? Bo zarządzanie 400 markami to koszmar.

Błąd 3: Niedoinwestowanie

Uruchomiłeś nową markę w modelu House of Brands, ale nie dałeś jej budżetu na marketing? To jak posadzić drzewo i nie podlewać go.

Rozwiązanie: Realistyczny budżet przed startem. Albo nie startuj wcale.

Błąd 4: Ignorowanie klientów

Pamiętasz rebranding Tropicany w 2009? PepsiCo zmieniło opakowanie na „nowoczesne”. Klienci się zgubili.

Sprzedaż spadła o 20% w dwa miesiące. Stracili 130 milionów dolarów, zanim wycofali zmiany.

Rozwiązanie: Badania. Zawsze. Nie zakładaj, że wiesz, co myślą klienci.

Digitalizacja zmieniła wszystko (i nic nie będzie jak dawniej)

Kiedyś architektura marki to była kwestia logo na opakowaniu. Teraz?

Każdy punkt styku musi być spójny

Strona WWW, aplikacja, social media, chatbot, reklama display – wszystko musi mówić tym samym językiem.

W modelu Branded House to łatwiejsze. W House of Brands? Koszmar logistyczny.

Dlatego firmy inwestują w DAM (Digital Asset Management) – systemy, które pilnują, żeby każdy używał aktualnego logo, kolorów, czcionek.

Nazywa się to omnikanałowość. Klient przechodzi z Instagrama na stronę, potem do aplikacji, później do sklepu. Jeśli doświadczenie się różni w każdym kanale, tracisz go. A odbudowanie zaufania? Kosztuje wielokrotnie więcej.

SEO ma znaczenie

Jeśli masz Branded House, budujesz jeden autorytet domeny (google.com/maps, google.com/drive). Wszystko wzmacnia jedno źródło.

Jeśli masz House of Brands, każda marka to osobna domena. Musisz budować autorytet SEO od zera dla każdej. To kosztuje.

Transparentność nie jest opcją (i zabija „izolację ryzyka”)

Social media sprawiły, że powiązania korporacyjne są widoczne. Ludzie wiedzą, że Dove i Axe to Unilever.

W przeszłości model House of Brands dawał „izolację ryzyka”. Skandal w jednej marce? Reszta bezpieczna.

Teraz? Jeśli Unilever ma problem etyczny, wszystkie marki oberwą. Social media nie wybaczają. Hashtag #BoycottUnilever dotyczy wszystkiego, nie tylko jednej marki.

To fundamentalnie zmienia kalkulację ryzyka. „Izolacja” w House of Brands staje się iluzją w erze pełnej transparentności.

Co dalej? Trendy na 2025+

Architektura modułowa

To nie tyle model, co filozofia. Buduj system marek jak klocki LEGO – możesz je łatwo dodawać, usuwać, przestawiać.

Dlaczego? Bo rynek się zmienia co kwartał. Potrzebujesz zwinności.

Ekosystemy, nie marki

Apple nie sprzedaje produktów. Sprzedaje ekosystem. Kupisz iPhone’a, potem Apple Watch (bo się integruje), potem AirPods (bo działają bezproblemowo).

To ewolucja Branded House. Nie tylko wspólna marka – wspólna wartość.

Web3 i decentralizacja (może)

To jeszcze teoria, ale wyobraź sobie markę, która nie należy do firmy, tylko do społeczności.

DAO (zdecentralizowane autonomiczne organizacje) mogą zmienić zasady gry. Marka jako współdzielony zasób, zarządzany przez użytkowników.

Brzmi jak science fiction? Pięć lat temu AI też tak brzmiało.

Jak mierzyć, czy Twoja architektura działa? (Metryki, które się liczą)

Teoria to jedno. Ale jak sprawdzić, czy Twoja architektura marki faktycznie zarabia pieniądze?

Nie ma jednej „magicznej” metryki. Musisz patrzeć na trzy wymiary:

1. Metryki percepcyjne (co ludzie myślą)

Świadomość marki – ile osób w ogóle zna Twoją markę?

Skojarzenia z marką – jakie wartości ludzie przypisują Twojej marce?

Net Promoter Score (NPS) – czy ludzie polecają Twoją markę?

2. Metryki behawioralne (co ludzie robią)

Ruch na stronie i zaangażowanie – ile czasu spędzają, jak głęboko wchodzą?

Wskaźnik konwersji – ile osób faktycznie kupuje?

Retention rate – ile osób wraca i kupuje ponownie?

3. Metryki finansowe (co trafia do kieszeni)

Udział w rynku – jaki procent kategorii kontrolujesz?

CLV (Customer Lifetime Value) – ile zarabiasz na kliencie przez całe życie?

Wskaźnik kanibalizacji – ile nowa marka zjada starym markom?

4. Metryka specjalna: Transfer Equity

To coś unikalnego dla modeli Sub-brand i Endorsed Brand.

Pytanie: Ile wartości przenosi się z marki-matki na sub-markę?

Badania A/B mogą to zmierzyć. Testujesz tę samą markę „z endorsementem” vs „bez”. Jeśli endorsement nie robi różnicy – po co go mieć?

Jak faktycznie wybrać model dla swojej firmy? (Praktyczny framework)

Teoria to jedno. Praktyka to drugie. Oto cztery kroki, które musisz przejść:

Krok 1: Audyt – co masz teraz?

Zanim zdecydujesz, gdzie iść, musisz wiedzieć, gdzie jesteś.

Pytania do zadania:

Bez tych odpowiedzi strzelasz w ciemno.

Krok 2: Dopasowanie do strategii biznesowej i strategie marketingowe

Architektura marki nie istnieje w próżni. Musi wspierać Twoje cele.

Jeśli Twój cel to:

Przemyślana architektura marki umożliwia łatwiejszą ekspansję na nowe rynki.

Pytania strategiczne:

Krok 3: Projektowanie struktury (brand architecture)

Na podstawie audytu i strategii projektujesz docelowy model.

To nie musi być jeden „czysty” model. Może być hybrid. Ale musi być świadomy wybór, nie przypadek. Model hybrydowy łączy różne modele architektury marki w celu tworzenia unikalnego portfolio.

Kluczowe decyzje:

Krok 4: Wdrożenie i governance

Najtrudniejsza część. Możesz mieć genialny plan, ale jeśli nikt go nie egzekwuje, to tylko dokument w szufladzie.

Co musisz stworzyć:

I najważniejsze: zaangażowanie zarządu. Jeśli CEO nie wspiera, architektura marki pozostanie teorią.

Co z tego wyciągnąć dla siebie

Architektura marki to nie teoria. To narzędzie, które decyduje, czy Twoja firma zarobi pieniądze czy je spali.

Trzy rzeczy, które musisz zapamiętać:

  1. Nie ma uniwersalnego modelu. Jest model odpowiedni dla Twojej branży, strategii i zasobów.
  2. Spójność to wszystko. Możesz mieć 100 marek, ale jeśli nie ma jasnych zasad, to chaos. A chaos kosztuje.
  3. To żywy organizm, nie schemat. Architektura musi ewoluować z rynkiem. Audyty co roku, nie co dekadę.

Apple nie stało się największą firmą świata przez przypadek. Google nie zdominowało wyszukiwarek przez szczęście. Marriott nie ma największej sieci hoteli przez lotterie.

Mają strategię. Mają architekturę marki, która działa.

A Ty? Czy masz strategię, czy tylko logo?

Jeśli nie wiesz, jaką architekturę marek stosuje Twoja firma (albo nie ma żadnej) – to jest czerwona flaga. Duża, płonąca czerwona flaga.

Bo w 2025 roku, kiedy AI zmienia rynek co miesiąc, a konsumenci oczekują spójności wszędzie – architektura marki to nie luksus. To konieczność.

Pytanie brzmi: czy jesteś gotowy to wdrożyć, zanim zrobi to Twoja konkurencja?

Exit mobile version